czwartek, 29 grudnia 2011

dog

Dzień bardzo zwariowany.. Wstałam o 10. Kaszel mnie nadal męczy, i moje samopoczucie nie jest zbyt dobre.  Musiałam się ogarnąć i przesiedziałam w kuchni z cztery godziny. Ksiądz dziś po kolędzie chodził, więc pichciłam! Lubię to robić, kolejna z  moich pasji. Zamówił sobie pieska dla swojej siostry.. Ech. Trudno mi się będzie z nim rozstać.. Przyzwyczaiłam się do pięciu smyków.  Przykro mi.. Jakoś to będzie. Mam nadzieje, że go kiedyś odwiedzę.


Brzdąc który zostanie oddany.. ;c.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz